Doggies Life
Tereny => Przedmieścia => Wątek zaczęty przez: Ina w Maj 07, 2013, 15:50:54
-
Łąka pełna kwiatów.
-
Weszłam. Usiadłam sobie w cieniu. Po chwili znikąd dostałam.. cieczki.
- No ja.. akurat dzisiaj.. - warknęłam do siebie.
Siedziałam niepewnie.
- A co, jak ktoś przyjdzie? Na przykład Light czy Caseth? - mruczałam - Co ja wtedy zrobię?
-
- Cześć.. - mruknęłam niespokojnie
-
- Raczej? - powiedziałam śmiejąc się lekko. Również zamachałam ogonem.
-
- Co poradzić.. - mruknęłam - Dlatego wolałam sobie gdzieś pójść.. Ale oczywiście, nie musisz odchodzić..
-
- Spokojnie.. Gdy głośno zawyję, mój opiekun zaraz się zjawia.. - mruknęłam - Ale dzięki za radę..
_______________
Zmieniłam kolorek forum!! ;D ;D
-
- Cóż.. Mój opiekun jest fajny, ale czasem potrafi.. - ziewnęłam szeroko - Ode mnie wymagać..
Położyłam łeb na łapach i usnęłam.
-
Spałam mocno, ale czujnie. Najmniejszy trzask łamanej gałązki by mnie obudził.
_____________________
Ja na razie spadam na podwórko.. Potem będę..
-
Obudziłam się. Jednak dalej miałam głowę na łapach. Ziewnęłam szeroko.
-
Zmieszała się lekko.
"Co ja mam robić, no co?" myślała gorączkowo. "Wiem. Najlepiej siedzieć i się nie ruszać. Ale..".
Westchnęła cicho.
-
Oddychała ciężko. Bała się tego, co najgorsze. "Ja.. nie mogę mieć szczeniaków.. Ja mam pracę.. Co ja mam teraz zrobić?" myślała.
-
Nie denerwowała się. Zobaczyła Light`a, który warczy w stronę lasu. Chciała się rzucić do ataku, ale nie mogła.. Cieczka..
-
Pokazała kły. Jednak musiała to zrobić. Wstała. Zaczęła warczeć. Nie zważała na cieczkę.
-
Widząc, że człowiek się oddala, wróciła na swoje miejsce. Położyła się tam.
-
- Spokojnie.. Potrafię sobie poradzić. - powiedziałam
__________
Muszę spadać.
-
"Wkurza mnie to, że Light i Caseth nie mogą się dogadać.." pomyślałam.
-
Machnęłam lekko ogonem.
-
- Skąd takie pytanie? - spytałam lekko zdziwiona - Ja cię lubię..
-
- A myślałeś, że co? - spytałam - Ale muszę ci coś powiedzieć..
-
- Em.. Jak wiesz, pracuję w policji.. I właśnie dochodzi tam nowy pies.. - mruknęłam
-
- M-muszę się zapytać.. - mruknęłam - Zaraz wrócę..
Wybiegłam.
-
Weszłam z opiekunem.
- To on? - spytał się mnie
- Hau! - szczeknęłam i zawołałam Lighta.
-
- Jeśli on nie ma żadnych przeciwwskazań, to możemy go przyjąć. - powiedział policjant
- Hau! - szczeknęłam radośnie. Usiadłam, gdyż cieczka mi nie przeszła.
-
- Na razie nic.. - mruknęłam.
Policjant odszedł.
______________
A to czemu?? Z kim ja mam się bawić czy coś??
-
Poszła na miejsce, na którym siedziała zanim poszła. Szła powoli, zdecydowanie. Bała się tego, czy nikt jej nie zrobi "tego"..
_______________
Szkoda.. Ja po 17 idę do kościoła..
-
- Wiem o tym Light. Ale trzeba być zawsze czujnym.. - mruknęłam
-
- Wystarczyło, że policjant cię zobaczył.. później przejdziesz badania. - mruknęłam
Usłyszałam coś w krzakach.
-
Nagle z krzaków wyszedł pies. Owczarek niemiecki. Wyczuł zapach cieczki i uśmiechnął się.
-
Podbiegł do mnie. Próbowałam się bronić, jednak on ugryzł mnie w kark i zrobił "to..". Gdy to skończył uciekł i wystawił język do Lighta.
-
- Nic nie szkodzi.. - mruknęłam
Jednak po chwili zobaczyłam "sceny z najczarniejszego scenariusza". Posmutniałam trochę.
-
- Light.. To nie twoja wina.. - powiedziałam - Mogłam się mu wyrwać, ale był silniejszy..
Bolał mnie ugryziony kark..
- Najgorsze by było, gdybym dostała wścieklizny.. - mruknęłam
-
- Jednak wątpię, żeby to było prawdą. - mruknęłam
Usiadłam sobie i rozejrzałam się.
-
- Caseth.. Nie trzeba. - mruknęłam - U ludzi jest to przestępstwem. A ja nie chcę, żeby te małe zginęły..
-
Poczuła zapach krwi, jednak się nie odzywała. Wiedziała, że poszedł szukać tamtego psa.
Nagle poczuła ostre kłucie w boku. Zawyła głośno.
-
- Sama nie wiem! - powiedziała. Po chwili ból ustaną.
Nagle przybiegł jej kolega z policji.
- Ina, wszystko ok? - powiedział - Pan nie mógł przyjść, więc kazał mi przybiec.
- Wszystko ok.. - powiedziałam - A teraz won.
-
- Dobra, dobra. - warknął kolega - Spadam.
I poszedł.
- Spokojnie Caseth.. - powiedziała
Pomyślała "I co ja mam teraz zrobić? Jeszcze Light, no i Caseth.. Ja już nie wyrabiam."
-
- Jakoś przeżyjemy. - mruknęła i się położyła
Zrobiło jej się jakoś słabo. Wszystko zaczęło jej wirować przed oczyma.
-
Przez chwilę nic nie słyszała ani nie widziała. Straciła przytomność.
-
Wbiełam. Zobaczyłam dwa psy. Jeden z nic leżał na ziemi i się nie ruszał. Nzieruchomiałam...
-
Obudziła się tak nagle, jak zemdlała. Usiadła.
- S-sama n-nie w-wiem.. - powiedziała - Może p-powinnam p-pójść do weteryn-narza..
-
- Coś nie tak? - spytała Casetha.
-
- Przepraszam, że się wtrącam, ale coś się stało? Może potrzbujecie pomocy? - podbiegłam do nich...
-
- Ja.. muszę iść. - powiedziała i wybiegła
-
Spojrzałam niepewnie na wybiegającą suczkę. Nie wyglądała zbyt dobrze...
-
Wiedziałam, że coś jest nie tak, ale nie chciałam wnikać.
- Do zobaczenia - powiedziałam do goldena i wybiegłam...
-
Weszłam.
-
- Nie straszyłam cię. - mruknęłam - Chciałam się zabić.
Podeszłam do cienia. Położyłam się tam.
-
- Nie ważne. - mruknęła
-
"Co mu jest?" pomyślałam. Wyszłam.